Szybka mieszanka komedii, kabaretu i teatru o przyszłości, sztucznej inteligencji, życiu i codziennych absurdach naszych czasów
Po ogromnym sukcesie Jaskiniowca, nowy program "Zapomnij o tym" jest wreszcie dostępny.
W szalonej podróży w czasie Karsten Kaie zabiera nas w absurdalne otchłanie swojej i niemieckiej duszy i opowiada, jak przypadkowo zdobywa Oscara. Dlaczego robot wygrywa słynny program telewizyjny DSDDD, Deutschland sucht den deutschesten Deutschen. Kto napisał najbardziej udaną książkę w złotych latach dwudziestych: "Treue aus Faulheit". Kiedy w końcu zadbamy o siebie z dzikimi łąkami na ścianach i świetlikami w naszych głowach dla własnego wewnętrznego oświecenia. W 2068 roku, jako stulatek, spogląda wstecz na naszą przyszłość i zdaje sobie sprawę, że dziś było piękniejsze niż wczoraj będzie jutro. Zadaje sobie pytanie: kim będziemy lub nie będziemy dzięki sztucznej inteligencji i ChatGPT? Podczas swojej podróży przez różne etapy życia - od wynalazcy tytułu książki do gwiazdy show lub od prezentera kłamstw późno w nocy do zdobywcy Oscara - Karstenowi Kaie udaje się bezlitośnie spojrzeć na rzeczywistość. "Forget it!" to program gdzieś pomiędzy komedią, kabaretem a teatrem i jest po prostu przezabawny.
"Najlepszymi niespodziankami są jego językowe i literackie wycieczki kabaretowe, kiedy dedykuje wiersz zielonej papryce w stylu Heinza Erhardta lub sukcesywnie wymazuje litery w przemówieniu aż do wściekłego jąkania."
[Süddeutsche Zeitung].
Parodie i imitacje głosu są jednymi z głównych atrakcji, a Kaie jęczy przez wszystkie polityczne osobistości, przez kolorowy świat gwiazd i gwiazdeczek i sprawia, że krajobraz niemieckiego dialektu błyszczy w najbardziej zabawny sposób." [Münchner Abendzeitung].
[Münchner Abendzeitung].
"Tym razem ekspert znany jako Jaskiniowiec wylewa cały swój róg obfitości".
[Passauer Neue Presse].
"Zwodniczo prawdziwy: nowy solowy program Kaie"
[Leipziger Volkszeitung].
Grandiose One-Man-Show"
[Passauer Neue Presse]
"Śmiać się na głos!"
[Augsburger Allgemeine]
Na koniec wywiad z Süddeutsche Zeitung (z 2022 r.):
"Przekraczam granice"
Aktor i komik Karsten Kaie, który dorastał w Augsburgu, o swoim nowym programie "Zapomnij!".
Prawdopodobnie nawet oryginalny "Jaskiniowiec" Kristian Bader nie występował w tej sztuce tak często jak Karsten Kaie, który urodził się w Augsburgu w 1968 roku. Od 2001 roku koncertuje z komediowym sukcesem Roba Beckera. Jednocześnie Kaie występuje w swoich własnych sztukach od 2005 roku ("Lügen, aber ehrlich"). Jego nowa, trzecia sztuka "Forget it!" świętowała swoją premierę w Drehleier. Trudne narodziny, jak donosi.
SZ: W nowym programie spoglądasz wstecz na swoje życie jako stulatek. Jak wpadłeś na ten pomysł?
Karsten Kaie: Złożyły się na to różne rzeczy. Jedną z nich była przerwa spowodowana pandemią, kiedy pomyślałem, że kontynuowanie mojej poprzedniej pracy kabaretowej może być trudne. Jesienią 2020 roku pojawił się pomysł podsumowania: Co zrobiłem, kim jestem, jaki jestem? Dlaczego nie opowiem historii swojego życia?
Więc na początku jest to naprawdę autobiograficzne, od lekcji tańca w Augsburgu po szok kulturowy w Berlinie?
Zwłaszcza tam, gdzie możesz w to nie uwierzyć, wiele rzeczy wydarzyło się dokładnie tak. Inne rzeczy nie są dokładnie takie, na przykład "Liar Late Night Show" w telewizji, który był zaplanowany na 2019 rok. To naprawdę było zaplanowane, ale jeszcze się nie wydarzyło.
Następnie tworzysz przestrzeń dla siebie, używając sztuczki polegającej na spojrzeniu wstecz od roku 2068. Jak wyobrażasz sobie przyszłość?
Wyobraziłem sobie, co chciałbym osiągnąć, co jest nierealne. Można z tego czerpać humor. Nie jestem tak zarozumiały, by myśleć, że pewnego dnia zdobędę Oscara. Ale zawsze wyobrażałem sobie, jak zabawnie byłoby wygłosić taką mowę. Albo patrząc na niemieckich kanclerzy od Willy'ego Brandta do Johannesa Friedricha Kretschmanna. Nikt w to nie wierzy, ale ten syn ministra Winfrieda Kretschmanna naprawdę istnieje i kandydował do Bundestagu w pewnym mini-okręgu wyborczym. Poniósł jednak sromotną porażkę z kandydatem CDU. Ale kto wie - studiował w Berlinie przez dziesięć lat, ma teraz około 40 lat i późno zaczyna. Moim zdaniem zostanie kanclerzem federalnym w 2038 r., więc nadal byłby młodszy od swojego ojca.
Czy takie spekulacje szczególnie cię ekscytują?
Zawsze bardzo lubiłem grać, co wyraża również moją postawę polityczną i moralną. A kiedy muszę wślizgnąć się w postać, która może to uczcić. Nowy program jest również skonstruowany w taki sposób, że ponadczasowe numery łączą się ze współczesną wymiennością.
"Zapomnij!" to Twój trzeci własny, samodzielnie napisany program. Jak wyglądała droga od aktora do autora?
Studiowałem teatrologię w Berlinie i aktorstwo w Nowym Jorku. Okropne, głębokie, intelektualne - grałem wszystko od Sartre'a do Camusa. Potem wróciłem i dostałem szansę z "Jaskiniowcem". Miałem 30 lat, nie byłem już bardzo młody i potrzebowałem pieniędzy. Myślałem, że to potrwa trzy miesiące i będzie dobrze. Potem, co szokujące, naprawdę mi się podobało i stało się ogromnym sukcesem, który wciąż trwa. Ale w pewnym momencie chcesz znowu zrobić coś innego. Napisałem więc "Kłamstwa, ale szczerze". W całkowitej rozpaczy i we łzach, nie byłem pisarzem i nie wiedziałem, jak to zrobić. Chciałem mieć w nim wszystko, a potem ludzie mówili: To bardzo inteligentne, ale Jaskiniowiec był zabawniejszy. Oczywiście bardzo mnie to zirytowało, więc napisałem "Milion tak szybko znika" z myślą o publiczności. Potem nagle powiedziano mi: Ale "Kłamstwa, ale szczere" były większym wyzwaniem. Teraz powiedziałem sobie, że po prostu zrobię to, co chcę: ogólny sklep z moim życiem. I nagle zaczęło mi się to naprawdę podobać, a wielu ludziom się to podoba, bo każdy może znaleźć w tym coś dla siebie.
Więc komedia jest jak parodia, kabaret czy teatr?
Tak, jestem artystą crossoverowym. Poważnym aktorem. Ale też głupkowatym komikiem ludowym, który uwielbia Heinza Ehrhardta. I kimś, dla kogo wszystko zaczęło się od kabaretu. Jako student przeprowadziłem wywiady z Gerhardem Poltem i Sigim Zimmerschiedem do mojej pracy dyplomowej. Byli moimi bohaterami. Ich mieszanka teatru jednoosobowego i elementów kabaretowych wciąż nie ma sobie równych. To zawsze było moje marzenie, a dzięki "Vergiss es" zbliżyłem się do niego bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wróciłem do domu po premierze z tym uczuciem: Teraz zaczynam tam, gdzie chciałem iść jako 18-latek.
Tym większy powód, by reżyserować. Jak trafiłeś na Heinza Kreidla?
Heinz jest bardzo utytułowanym reżyserem teatru klasycznego. Poznałem go, gdy był dyrektorem Festiwalu Zamkowego w Jagsthausen. Pozostaliśmy w kontakcie i był pierwszą osobą, której powiedziałem o "Zapomnij!". Powiedział: "Musisz to zrobić!" A ja na to: "Tylko jeśli mi pomożesz".
Wszystkie swoje programy wykonywali w Monachium w Drehleier. Masz więc szczególne relacje z teatrem?
Można tak powiedzieć. Kiedyś grałem w "Schloss". Kiedy nie było to już możliwe, pracownik Tollwood polecił mi Drehleier. Po prostu poszedłem tam, wtedy jeszcze do Wernera Winklera, i od razu byłem pod wrażeniem. Od razu byłem pod wrażeniem teatru, który jest tak brzydkim kaczątkiem na zewnątrz, a tak wspaniałym w środku, i jego historii ze wszystkimi wielkimi nazwiskami. Ale także kolorowy program, którego nie potrafię do końca określić, a który idealnie mi odpowiada. W programie jest dużo miłości i starego kabaretowego etosu, nawet z nową szefową Manuelą Hoffmann.
Wspomniałeś o Festiwalu Tollwood, więc musisz mieć z nim bliskie więzi?
To naprawdę był dla mnie drugi dom. Również ze względu na fantastycznych artystów, których tam poznałeś. Grałem tam nieprzerwanie od 2003 do 2019 roku, na letnich i zimowych festiwalach. Sześć tygodni z rzędu i często z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. The Caveman, moja sztuka, a nawet raz jako reżyser "Triple Espresso". Zawdzięczam Ricie Rottenwallner i zespołowi niesamowicie dużo.